UWAGA! ZMIANA ADRESU BLOGA! WWW.MANUFAKTURASMAKOW.COM

Maj w ogrodzie i na grządkach

By 21:22


Wreszcie przyszła wiosna! Mamy ciepłe, słoneczne dni, pierwsze burze, a zapach świeżo skoszonej trawy unosi się w powietrzu. Właśnie teraz, kiedy piszę ten post widzę za oknem, na łące bażanta, który w promieniach zachodzącego słońca wygląda przecudownie. Jaka szkoda, że nie było tak pięknie tydzień wcześniej, na majówkę. W Łodzi było tak zimno i deszczowo, że nie odważyłam się rozpalić grilla na tarasie. Cóż, wszystkie tarasowo - grillowe zaległości będę nadrabiać w przyszły weekend. Mam nadzieję, że pogoda dopisze.



Zimna i bardzo kapryśna aura nie sprzyjała pracom w ogrodzie, ani na grządkach, dlatego tym bardziej cieszy mie nasza ogrodowa rewolucja, którą stopniowo przeprowadzaliśmy przez ostatnie trzy lata. Teraz naklad pracy, jaki trzeba włożyć w utrzymanie zielieni został znacznie zminimalizowany, a dzięki temu można naprawdę cieszyć się ogrodem :) 



Strzałem w dziesiątkę okazały się trzy podwyższone grządki, które w zeszłym roku sprawdziły się fenomenalnie. Rozmaryn, który zagościł na naszym wigilijnym stole pochodził właśnie z naszej uprawy. Tak, dobrze przeczytaliście, rozmaryn przetrwał w dobrej formie aż do grudnia :) Tym bardziej motywacja do siania i sadzenia rozsad była w tym roku przeogromna, niestety zimny marzec i kwiecień nieco pokrzyżowały plany, ale na szczęście udało nam się w tym tygodniu kupić ładne rozsady sałaty, selerów i porów, więc sytuację można uznać za opanowaną :)

Podbnie, jak w zeszłym roku, szczypiorek i rozmaryn rośną jak szalone, więc o te zioła jestem spokojna. 



Za drugim krzaczkiem lubczyku rozrastają się we wszystkie możliwe strony dwie odmiany mięty :) W tym roku na naszych grządkach zagościła także szałwia.



Po raz pierwszy zakwitła także miniaturowa brzoskwinia i kolumnowa grusza :) Zeszłotygodniowe przymrozki na szczęście nie wyrządziły tutaj szkód.



Natomiast naszym totalnym hitem są bratki, które wysiały się same. Okazuje się, że te rośliny nie tylko świetnie wyglądają na kamieniach, ale także dobrze na nich rosną. 




Bratki rosą w pijedynczych kępkach, w mniejszych lub większych grupkach i przerozmaitych kompozycjach. Na początku trochę mnie to denerwowało, bo przecież nie o to chodziło, ale teraz, kiedy zakwitły nawet je polubiłam i już z nimi nie walczę.


Na koniec pokażę Wam jeszcze lilię, z którą wiązałam naprawdę duże nadzieje ;) 


Nie wiem, czy gdzieś w Polsce są organizowane konkursy na najmniejsze lilie, jeśli tak, to chyba mogę spokojnie zgłosić swój udział ;) Ciekawe jak będzie wyglądać w pełnym rozkwicie ;)  

Na grządkach zostało jeszcze trochę wolnego miejsca, które wypełnię kolejnymi rozsadami i dodatkową porcją cebuli (zeszłoroczna nie dość, że była piękna, to jeszcze miała moc :D. Z niecierpliwością czekam na wysiane warzywa i zioła, które bardzo nieśmiało lub wcale nie kiełkują. Usprawiedliwiam je tym, że po wysianiu było jeszcze zimno, ale mam nadzieję, że mimo wszystko dadzą radę. To już wszystko na dziś :) 


Ania :)



P.S. Tak kończy się robienie zdjęć z kotem w pobliżu, zawsze przyjdzie, zaczepi się ogonem, trochę pomruczy, a potem jakieś dziwne zdjęcia wychodzą ;)





To też może ci się spodobać

0 komentarzy