UWAGA! ZMIANA ADRESU BLOGA! WWW.MANUFAKTURASMAKOW.COM

30 dni później...

By 17:57



Uwielbiam leniwe niedziele :) Można pospać trochę dłużej, nadrobić blogowe, czy książkowe zaległości z całego tygodnia, obejrzeć film, wybrać się na spacer lub dalszą wycieczkę, albo spędzić cały dzień na słodkim lenistwie. Jednak dzisiaj nie udało mi się poleniuchować, przynajmniej do tej pory, nawet przez minutę. Po pierwsze we wtorek mam kolejny egzamin, a po drugie intensywnie pakuję wszystkie rzeczy z mojego gabinetu. Tak, wreszcie przyszedł czas na kolejną odsłonę naszego remontu totalnego. Jednak gdzieś między jednym kartonem, a drugim postanowiłam zrobić sobie chwilę przerwy i podsumować ostatni miesiąc moich fitenssowych zmagań.



Nie dość, że udało mi się zmotywować do regularnych ćwiczeń, to jeszcze wytrwałam pierwszy miesiąc! Naprawdę jestem z siebie dumna, bo nie było ani łatwo, ani przyjemnie. Ostatnie lata, kiedy stopniowo ćwiczyłam coraz mniej , aż wreszcie przestałam, dały się mocno we znaki i okazało się, że jest gorzej niż myślałam. Moje ciało i mięśnie zapomniały co to wysiłek i nawet najprostsze ćwiczenia okazały się wyzwaniem, już nie mówiąc o tym, że później bolał mnie każdy centymetr ciała. Po pierwszych zajęciach czułam się i wyglądałam jak totalna ofiara fitnessu ;) Po wyjściu z klubu ucieszył mnie fakt, że przezornie zaparkowałam blisko wejścia, bo inaczej mogłabym nie dojść do samochodu ;) 

Generalnie pierwszy tydzień był naprawdę gigantycznym wyzwaniem i treningiem wytrwałości. Bolało mnie dosłownie wszystko, nawet te miejsca, których nie podejrzewałam o posiadanie jakichkolwiek mięśni. Obok zajęć typu: zdrowy kręgosłup czy zdrowa sylwetka wybrałam jeszcze zumbę :D Poniżej zdjęcie przed pierwszymi zajęciami, kiedy jeszcze dokładnie nie wiedziałam co mnie czeka.



Moja własna nieporadność na zumbie rozbawiła mnie do tego stopnia, że na stałe wpisałam do kalendarza daty kolejnych zajęć :) Teraz idzie mi już trochę lepiej, chociaż w dalszym ciągu mylę kroki, jednak staram się o tym nie myśleć i po prostu dobrze się bawić ;) 



Pewnie zapytacie o nawyki żywieniowe. Cóż, tutaj nie ma wielkiej rewolucji, bo moje posiłki zawsze były urozmaicone, a warzywa i owoce stanowiły dużą część mojej diety. Jednak staram się zmniejszać porcje i nie jeść słodyczy, z tym ostatnim idzie mi oczywiście najgorzej, ale przynajmniej się staram ;)


Podsumowując, ćwiczy mi się coraz lepiej, ciało powoli przyzwyczaja się do wysiłku i większej ilości ruchu, a co za tym idzie zakwasy już tak mi nie doskwierają, jak na samym początku. Humor też mi się poprawił, zwłaszcza po zumbie, która daje mi naprawdę dużo pozytywnej energii, mimo, że instruktor na widok tego co robię czasem się śmieje... no dobrze często, a nie czasem :P 

Cieszę się, że udało mi się wreszcie zmobilizować do regularnych ćwiczeń, ale nie udałoby mi się to, gdyby nie moja mama, która mnie namawiała przez dłuższy czas i moja przemiła sąsiadka, która towarzyszy mi we wszystkich fitnessowych zmaganiach. Kochane, dziękuję Wam bardzo!


Ania :)




To też może ci się spodobać

1 komentarzy

  1. Najważniejsze w sporcie to regularność, jak jest regularność to i efekty przyjdą. Cieszę się, że udało Ci się wytrwać. Najgorzej utrzymać nawyk przez pierwszy miesiąc :) No i fajnie, że znalazłaś coś co sprawia Ci frajdę, w końcu o to chodzi, żeby i ciało i umysł się cieszyło :)

    OdpowiedzUsuń